Finansowy wielki brat – W Centralnej Bazie Rachunków – Wszyscy będą podejrzani!

Finansowy wielki brat – W Centralnej Bazie Rachunków – Wszyscy będą podejrzani!

Urzędnicy Ministerstwa Finansów zaprezentowali projekt ustawy, który nie śnił się nawet Kafce i Orwellowi. Jeśli Centralna Baza Rachunków (CBR) wejdzie w życie, państwo będzie wiedziało o prawie całym twoim majątku.

Oficjalnie rząd twierdzi, że CBR ma ułatwić lokalizowanie majątku przestępców i osób unikających płacenia podatków. Lecz w praktyce podejrzanymi staną się WSZYSCY obywatele Rzeczypospolitej. Wystarczy rzut oka na pierwszy artykuł projektowanej ustawy, aby włosy stanęły dęba:

„Ustawa określa postępowanie przy przetwarzaniu informacji o rachunkach w celu ustalenia miejsca przechowywania wartości majątkowych mogących mieć związek z przestępstwem lub podlegających egzekucji sądowej lub administracyjnej”.

(fot. Krzysztof Zuczkowski / FORUM)

Proszę przeczytać to jeszcze raz: w celu ustalenia miejsca przechowywania wartości majątkowych mogących mieć związek z przestępstwem”. Co to jest „majątek mogący mieć związek z przestępstwem”?! To przecież może być każdy majątek, bo wystarczy jedynie urzędnicze podejrzenie „możliwości” powiązania go z przestępstwem.

Po drugie fraza „powiązany z przestępstwem” przypomina stary kawał o facecie zamieszanym w kradzież roweru. Owo „zamieszanie” polegało na tym, że to jemu ten rower skradziono. Już sam pierwszy artykuł proponowanej ustawy kwalifikuje ją do natychmiastowego wrzucenia do kosza i wyciągnięcia konsekwencji dyscyplinarnych wobec jej autorów.

Nie będzie niewinnych. Będą tylko podejrzani

Wprowadzenie w życie tej legislacji oznaczałoby, że każdy posiadający jakikolwiek majątek finansowy z definicji staje się podejrzanym o przestępstwo. Zasada domniemania niewinności wraz z kilkoma innymi zasadami państwa prawa tu nie obowiązuje. Może mieć pieniądze – znaczy się złodziej. Takich w radzieckiej propagandzie określano mianem „kułaków” lub „wrogów ludu”.

Projekt ustawy o CBR nakłada na wszystkie firmy finansowe obowiązek donoszenia na klientów i to w dodatku w ciągu 24 godzin od zawarcia umowy. Brak donosu na klienta grozi karą do 1,5 mln zł dla firmy i do trzech lat więzienia dla pracownika, który odważyłby się zachować tajemnicę handlową.

Do CBR ma być raportowany praktycznie każdy rachunek pozwalający przechowywać majątek w formie niematerialnej. Czyli wszystkie rachunki bankowe (ROR-y, lokaty, rachunki kredytowe itd.), rejestry uczestników funduszy inwestycyjnych, rachunki maklerskie, umowy ubezpieczeń „z elementami inwestycyjnymi”, IKE i IKZE oraz coś określone w ustawie jako „produkt lub usługę umożliwiającą przechowywanie danych uwierzytelniających niezbędnych do uzyskania dostępu do walut wirtualnych”. W szerokiej interpretacji tego przepisu może chodzić nawet o usługę dostępu do internetu lub o pendrive’a.

Wielki Brat chce wiedzieć wszystko

Jeszcze ciekawsze jest, że państwo chce się dowiedzieć także o wszystkich umowach prowadzenia bankowych skrytek sejfowych. Ciekawe, czy od razu włącznie z kopią klucza. Tak, aby urzędnik mógł osobiście sprawdzić, co tam chcesz ukryć przed rządem. W CBR brakuje już tylko spisu prywatnych sejfów, schowków i „banków ziemskich”, w których Polacy poukrywali złoto, banknoty czy inne kosztowności. Jeśli ustawa o CBR wejdzie w życie, to tylko majątek w formie fizycznej (z wyjątkiem nieruchomości, pojazdów, statków i samolotów) będzie można przechowywać bez wiedzy państwa.

Funkcjonariuszom Ministerstwa Finansów nie wystarczy wiedza o numerze rachunku i personaliach jego właściciela (imię, nazwisko, PESEL, numer dowodu osobistego). Urzędnicy chcą, aby bank lub inna firma finansowa dostarczyły także dokładny adres klienta, numer telefonu i adres poczty elektronicznej. Dziwne, że nie zażądali odcisku palca lub próbki DNA. Dane te mają być „przetwarzane w CBR” przez okres 10 lat. W ustawie brak informacji, czy oznacza to, że wpisy starsze niż 10 lat będą automatycznie usuwane z bazy.

Długa jest za to lista podmiotów, którym twoje dane zostaną udostępnione. Są tu sądy karne, prokuratura, policja, szefowie CBA, ABW i SKW, żandarmeria wojskowa, straż graniczna, skarbówka, GIIF, przewodniczący KNF i komornicy sądowi. W praktyce oznacza to, że dostęp do informacji o tym, gdzie trzymasz pieniądze, będzie miało kilkadziesiąt tysięcy funkcjonariuszy państwowych. „Udostępnienie informacji o rachunku następuje w czasie rzeczywistym, w postaci elektronicznej” (art. 14). Wystarczy podać login i hasło oraz dane podejrzanego delikwenta: imię, nazwisko i PESEL lub datę urodzenia.

I jeszcze mój ulubieniec, artykuł 19: „Przetwarzanie informacji o rachunkach na zasadach określonych w ustawie odbywa się bez wiedzy osób, których informacje te dotyczą”. A więc będą mogli cię inwigilować, sprawdzać, prześwietlać, a ty się nawet nie dowiesz, kto to robił, po co to robił i jak często. Finansowi podglądacze będą to mogli czynić kompletnie bezkarnie i bez podania przyczyn.

Prawie nikt nie będzie miał prawa do kontroli użytkowników CBR. Ustawa zastrzega, że „dane dotyczące treści zapytania podmiotu uprawnionego w sprawie udostępnienia informacji o rachunkach mogą być udostępniane wyłącznie prokuratorom i sądom na potrzeby postępowania karnego” (art. 20). Dane o aktywności podglądaczy będą przechowywane przez 10 lat. Przewidziana kara za „nieuprawnione rozpowszechnianie” danych z CBR jest taka sama jak w przypadku niezgłoszenia czegoś do bazy: do 3 lat za kratkami. Czyli niewiele w porównaniu do możliwości wzbogacenia się na pozyskanych z CBR informacjach.

Po co to wszystko?

Prace nad tym totalitarnym potworkiem rozpoczęły się jeszcze w 2015 roku pod rządami Platformy Obywatelskiej. Pod uzasadnieniem dla tego projektu podpisany jest Grzegorz Karpiński, polityk PO i wówczas podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. I były kontynuowane przez urzędników podlegających politykom Prawa i Sprawiedliwości, w tym obecnemu wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Jest to zatem przejaw ponadpartyjnego konsensusu. Szkoda tylko, że wymierzonego przeciw obywatelom.

Urzędnicy wprost określają, do czego taki rejestr rachunków jest im potrzebny. „Ułatwi lokalizowanie składników majątkowych w związku z postępowaniami prowadzonymi przez enumeratywnie określone podmioty (służby, sądy i innego rodzaju organy publiczne) (…)” oraz „usprawni działanie organów kontroli skarbowej, organów podatkowych, organów celnych, organów egzekucyjnych” czytamy na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Krótko mówiąc: CBR ma ułatwić życie funkcjonariuszom państwowym, którzy ścigają faktycznych lub domniemanych przestępców.

A że zostać oskarżonym o przestępstwo – w tym zwłaszcza podatkowe – jest niezwykle łatwo, to CBR może zostać wykorzystany przeciwko każdemu z nas. Warto podkreślić, że już teraz tajemnica bankowa jest fikcją, a fiskus może bez pytania nikogo o zgodę zablokować każdy rachunek bankowy. Funkcjonariusze aparatu ścigania mają do dyspozycji potężne bazy danych finansowych, z których mogą się dowiedzieć, gdzie trzymasz swoje pieniądze i co z nimi robisz. Ale korzystanie z tych zasobów po pierwsze jest selektywne, po drugie wymaga nieco zachodu i po trzecie, przynajmniej teoretycznie, odbywa się pod kontrolą sądu. Po wprowadzeniu CBR władza uzyska nieograniczony dostęp do wiedzy o naszych finansach.

Ustawa o CBR to krok w stronę państwa policyjnego i potencjalny instrument totalitarnej dyktatury. Po jej uchwaleniu każdy będzie podejrzany i każdy będzie bez zgody i wiedzy raportowany do orwellowskiej bazy danych. Warto podkreślić, że zapęd ku totalnej inwigilacji Polaków wychodzi z gabinetów ministerialnych urzędników i nie zatrzymała go zmiana władzy.

Proponowana ustawa o CBR łamie jedno z podstawowych praw człowieka, jakim jest prawo do prywatności. Ponadto urzędnicy MF i MSW podważają fundamentalną zasadę państwa prawa: rząd może gromadzić tylko taką wiedzę o obywatelach, jaka jest mu niezbędnie potrzebna. Autorzy ustawy nie dowodzą, że te informacje są państwu niezbędne. Co więcej, zachodzi bardzo silne podejrzenie, że organy ścigania mogą się bez nich spokojnie obejść.

Cel tego przedsięwzięcia nie jest do końca jasny. Można się tylko domyślać, że jest to narzędzie przygotowywane do wyegzekwowania jakiś nowych podatków, prawdopodobnie nałożonych na majątek, a nie na dochód. Moim zdaniem jest to przymiarka do powszechnego opodatkowania naszych oszczędności w sytuacji, gdyby z obecnie obowiązujących podatków nie udało się sfinansować szybko rosnących wydatków państwa.

Krzysztof Kolany

Bankier

Artykuł dodał portal www.gotowespolki.pl

Comments are closed.